Powiedziałam sobie, że jeśli nadchodzi wiosna, to ostateczny moment by zmienić się do nadchodzącego lata. Chciałam z mężem wyjechać na jakąś słoneczną plażę, ale jak tu się pokazać w stroju kąpielowym z takim ciałem, w moim przypadku niemożliwe. Dlatego postawiłam na zmianę swojego stylu życia. Moją domeną stał się sport, w którego wdrożyłam też męża. Zaczęliśmy chodzić na basen, a z czasem także nasze dzieci się do nas przyłączyły, dlatego mieliśmy niezłą zabawę. Dwa razy w  tygodniu chodzę na aerobik, na którym spalam zbędne kilogramy, ale także poznaję ciekawych ludzi, z takimi samymi problemami jak ja. Walkę z odchudzaniem staczam też sama w Omu, to znaczy, kupiłam sobie płytę CD z ćwiczeniami i codziennie przynajmniej piętnaście minut poświęcam na intensywny trening. Powiedziałam sobie, że tylko ruch przywróci mi równowagę. Dlatego swoje życie zaczęłam łączyć ze sportem. To znaczy, do pracy zawsze jeździłam autem, dziś już wiem, że to tylko piętnaście minut drogi, więc urządzam sobie spacer tam i z powrotem. Poza tym mam lepsze samopoczucie, bo tę drogę kiedyś pokonywałam stojąc w ogromnym korku, dlatego dojście do pracy było dla mnie o wiele dłuższe. Wychodzę z psem na spacer, do tej pory robił to mąż. Biegamy razem, gonimy się, mój pies jest przeszczęśliwy, że pani tak bardzo się nim zainteresowała, a przecież to też plusy dla mojej sylwetki. Dużo przy okazji piję wody mineralnej, bo trzeba pamiętać, żeby się nawadniać. Zrezygnowałam z cukrowania kawy i herbaty, powinnam też zrezygnować z tych napojów, ale do tego jeszcze daleko. Za to piję regularnie zieloną herbatkę, która idealnie oczyszcza organizm z różnych nieproszonych toksyn. Ruch sprawił, że jestem radośniejsza. Sport wymaga dużo wysiłku ode mnie, ale kiedy widzę rezultaty jestem wniebowzięta i dumna z siebie. Najważniejsze to nie przestawać w swoim postanowieniu. Już nie pozwolę by tłuszcz mnie pochłonął, wygram tę walkę z odchudzaniem i polecam moją metodę innym kobietom, czy mężczyzną, którzy mają ten sam problem.